Jest wiosna, ciepło, 20+ stopni. Dzieci bawią się na placu, bo przecież do tego służy. Ale... Czy jest on dla wszystkich dzieci?
Ano właśnie, o tym chciałam dzisiaj napisać. Otóż, jak pewnie wiecie w świetle prawa do 18 roku życia, aż do osiągnięcia umownej pełnoletności, jesteśmy dziećmi, czyż nie? No właśnie, ale nie wszyscy to widzą. Do czego zmierzam? Już opowiadam...
Była to niedziela, pierwszy dzień świąt. Razem z kolegami byłam na placu. Cały dzień nikt nas się nie czepiał. Aż do pewnego momentu...
Huśtałam spokojnie Natalię, na przemian z drugą. Kuba i Krystian o czymś gadali. Niby wieczór jak co dzień. Nic bardziej mylnego... Podczas któregoś pchnięcia huśtawki za mną rozległ się krzyk...
- Już mi wyłazić z tego placu, wy barany jedne!
Wszyscy odwróciliśmy głowy w stronę krzyku (przez co o mało nie dostałam huśtawką, ale Natalia ją zatrzymała chcąc lepiej widzieć).
- Już, na co czekacie?! Ty tym bardziej! - skierował wzrok na Natalię, która w sumie dalej siedziała na huśtawce. - Barany jedne... Plac zabaw jest dla małych dzieci! Nie dla was, staruchy! (nie jestem pewna czy dobrze zacytowałam, ale uznajmy że tak).
- Przepraszam? - spytałam cicho tak, że nie usłyszał, ale pewnie widział ruch moich warg bo zaczął się wydzierać jeszcze głośniej.
- No dalej, na co czekacie?! Plac jest dla małych dzieci, nie dla was!
- Prze pana... - zaczął Kuba podchodząc do ogrodzenia, na co ten jeszcze bardziej się zdenerwował. - Prze pana no bo ja... - zaciął się na moment bo ten zrobił parę kroków w naszą stronę. - Bo widzi pan, ja jeszcze chodzę do szóstej klasy.
Widać było że ledwo nad sobą panuje - oczywiście ten gościu. Podszedł jeszcze bliżej jakby chciał mu dołożyć, a potem klnąc pod nosem i dalej wyzywając nas od baranów poszedł dalej. Natalia zawołała babcię i odczepił się na dobre. Jeszcze na ostatku dodałam:
- Mamy prawo tu być, jełopie - przez co potem długo, a długo się ze mnie ryli. Nie wiem czy do dzisiaj się z tego nie śmieją.
A wy co o tym sądzicie? Dodam jeszcze, że na znaku zasad nie było ograniczenia wiekowego, a w dzień po ślizgawce chodził dorosły z piłką i odbijał ją (dodam, że dziecko płakało akurat siedząc na trawie...), a to nam się oberwało. Dzięki...
Żeby nie było tak ponuro, dam jakieś fotki, czy cuś...
wtorek, 22 kwietnia 2014
wtorek, 1 kwietnia 2014
Prima Aprilis, uważaj, bo się pomylisz.
Co mogę rzec? W sumie nie wyjadę wam z tekstem "usuwam bloga" itp, bo według mnie to jest bezsensu. Każdy widzi, że jest 1 kwietnia, prawda? I... No ten, więc ten temat sobie odpuścimy i pójdziemy dalej ;3.
Nie było filmiku z Czają, bo nie miałam kiedy zmontować XD. Cóż, zrobię to jutro, bądź w czwartek, mam dużo czasu. Mam też zaległe zdjęcia z zoo, które też wstawię. Coś jeszcze mam zaległe? Cóż, chyba nie.
Dzisiaj prima aprilis... Czy wasi nauczyciele coś wymyślili? A może to wy nabraliście nauczycieli? U nas było to tak;
Dzień jak co dzień. No, może oprócz tego, że wszyscy wykrzykują "Prima Aprilis!" po prawie każdym zdaniu. Mnie w sumie dzień ten nieco nudzi, bo wszyscy wymyślają ciągle jedne i te same żarty "Masz coś na bluzce. Nie, ale serio.", "Tyy! Za tobą jest pająk!", "A wiesz mamo, bo ja dostałam jedynkę z biologii...", "Ale ty wiesz, że dzisiaj test, prawda?" Itp. Wiem, niektórzy są kreatywni, wymyślają coś nowego, za co szacun, bo mało takich osób. Ja nie żartuję często, bo zawsze szukam pomysłów, jakie się nie zdarzyły. Ostatecznie mówię coś w stylu: "A wiesz, że na Biologii będzie kartkówka? Pani o 20:00 napisała w librusie!".
Ale dobra, chciałam powiedzieć jak to było w szkole, a napisałam... No to... Dobra, nieważne, poprawię się, obiecuję xD.
Na polskim nic się nie działo. Cóż. Oprócz tego, że dużo osób robiło sobie czapki z papieru (jak nie zapomnę opiszę to na końcu notki, no i jak zdążę, bo mam pół godziny, a potem chcę coś jeszcze sprawdzić na szkolnej stronie internetowej ;3). Ja pożyczyłam od Czai. Ale do rzeczy. Na polskim nic, na chemii... Sprawdzian >.<. Niby zapowiedziany, ale w librusie go nie było. Biologia... Tylko wykończyliśmy psychicznie nauczycielkę, więc lecimy dalej... No i dotarliśmy do historii xD.
Na początku nudy, pani opowiadała o referatach, kazała otworzyć podręcznik... No i wchodzą dwie dziewczyny z drugiej klasy. Nie wiem co miały na tacy, ale wyglądało to jak jakiś krem podobny do nutelli. Pani grzecznie odmówiła, a my wszyscy: "No, ale proszę pani! Mogła pani wziąć, a potem się z nami podzielić!", na co pani, "Co, chcecie jeść wszyscy z jednej łyżeczki?", na co ja, "No, a nie? Za panią jest zlew, można umyć :D". Jednak nikt tego nie usłyszał, bo wszyscy się przekrzykiwali. I nagle wchodzi dyrektor. Chciał nam zrobić zdjęcia w czapkach. No to zrobił, poszedł (tak, i to chcę sprawdzić XD). No i tak... W połowie lekcji wszyscy się odwracają... No, na początku tylko niektórzy, zaczęli chichotać... Patrzymy wszyscy... A tam nasz kolega w chustce na głowie, w okularach na nosie i czapeczce urodzinowej na ustach. Normalnie.. Myślałam, że padnie. A potem w takim wyglądzie udawał starą babcię z zakupami. No to pani mu poradziła jakby mógł założyć chustę, ażeby wyglądał bardziej jak starsza pani. To on zmienił chustę, zostawił okulary i zdjął czapeczkę. Wziął swoją torbę, wziął picie jako laskę i zaczął chodzić po całej klasie xD. Beka xD.
No i na tym śmieszność dnia się skończyła, ponieważ po historii była geografia, a pan od geografii zawsze jest poważny. Dobra, nie zawsze, ale często.
Potem poszłam do biblioteki, wypożyczyć lekturę. "Kamizelkę". Ciekawe, pani z biblioteki i jakieś dziewczyny które jej pomagały opowiadały o niej dużo, ale nie za dużo bym to przeczytała :D. Mówiły że ciekawe i polecają. Więc to sprawdzę. Pewnie przeczytam to w jakieś 5 min, bo to ma jakieś... 6 stron bodajże. I dobrze! xD
A o co chodziło z czapkami? Każdy na Prima Aprilis miał założyć czapkę, żebyśmy nie byli pytani. Jeżeli chociaż jedna osoba z klasy nie miała czapki, to byliśmy pytani. Dlatego połowa z nas robiła na lekcji. Ja miałam od Czai, taka.. Moro :D.
Nie było filmiku z Czają, bo nie miałam kiedy zmontować XD. Cóż, zrobię to jutro, bądź w czwartek, mam dużo czasu. Mam też zaległe zdjęcia z zoo, które też wstawię. Coś jeszcze mam zaległe? Cóż, chyba nie.
Dzisiaj prima aprilis... Czy wasi nauczyciele coś wymyślili? A może to wy nabraliście nauczycieli? U nas było to tak;
Dzień jak co dzień. No, może oprócz tego, że wszyscy wykrzykują "Prima Aprilis!" po prawie każdym zdaniu. Mnie w sumie dzień ten nieco nudzi, bo wszyscy wymyślają ciągle jedne i te same żarty "Masz coś na bluzce. Nie, ale serio.", "Tyy! Za tobą jest pająk!", "A wiesz mamo, bo ja dostałam jedynkę z biologii...", "Ale ty wiesz, że dzisiaj test, prawda?" Itp. Wiem, niektórzy są kreatywni, wymyślają coś nowego, za co szacun, bo mało takich osób. Ja nie żartuję często, bo zawsze szukam pomysłów, jakie się nie zdarzyły. Ostatecznie mówię coś w stylu: "A wiesz, że na Biologii będzie kartkówka? Pani o 20:00 napisała w librusie!".
Ale dobra, chciałam powiedzieć jak to było w szkole, a napisałam... No to... Dobra, nieważne, poprawię się, obiecuję xD.
Na polskim nic się nie działo. Cóż. Oprócz tego, że dużo osób robiło sobie czapki z papieru (jak nie zapomnę opiszę to na końcu notki, no i jak zdążę, bo mam pół godziny, a potem chcę coś jeszcze sprawdzić na szkolnej stronie internetowej ;3). Ja pożyczyłam od Czai. Ale do rzeczy. Na polskim nic, na chemii... Sprawdzian >.<. Niby zapowiedziany, ale w librusie go nie było. Biologia... Tylko wykończyliśmy psychicznie nauczycielkę, więc lecimy dalej... No i dotarliśmy do historii xD.
Na początku nudy, pani opowiadała o referatach, kazała otworzyć podręcznik... No i wchodzą dwie dziewczyny z drugiej klasy. Nie wiem co miały na tacy, ale wyglądało to jak jakiś krem podobny do nutelli. Pani grzecznie odmówiła, a my wszyscy: "No, ale proszę pani! Mogła pani wziąć, a potem się z nami podzielić!", na co pani, "Co, chcecie jeść wszyscy z jednej łyżeczki?", na co ja, "No, a nie? Za panią jest zlew, można umyć :D". Jednak nikt tego nie usłyszał, bo wszyscy się przekrzykiwali. I nagle wchodzi dyrektor. Chciał nam zrobić zdjęcia w czapkach. No to zrobił, poszedł (tak, i to chcę sprawdzić XD). No i tak... W połowie lekcji wszyscy się odwracają... No, na początku tylko niektórzy, zaczęli chichotać... Patrzymy wszyscy... A tam nasz kolega w chustce na głowie, w okularach na nosie i czapeczce urodzinowej na ustach. Normalnie.. Myślałam, że padnie. A potem w takim wyglądzie udawał starą babcię z zakupami. No to pani mu poradziła jakby mógł założyć chustę, ażeby wyglądał bardziej jak starsza pani. To on zmienił chustę, zostawił okulary i zdjął czapeczkę. Wziął swoją torbę, wziął picie jako laskę i zaczął chodzić po całej klasie xD. Beka xD.
No i na tym śmieszność dnia się skończyła, ponieważ po historii była geografia, a pan od geografii zawsze jest poważny. Dobra, nie zawsze, ale często.
Potem poszłam do biblioteki, wypożyczyć lekturę. "Kamizelkę". Ciekawe, pani z biblioteki i jakieś dziewczyny które jej pomagały opowiadały o niej dużo, ale nie za dużo bym to przeczytała :D. Mówiły że ciekawe i polecają. Więc to sprawdzę. Pewnie przeczytam to w jakieś 5 min, bo to ma jakieś... 6 stron bodajże. I dobrze! xD
A o co chodziło z czapkami? Każdy na Prima Aprilis miał założyć czapkę, żebyśmy nie byli pytani. Jeżeli chociaż jedna osoba z klasy nie miała czapki, to byliśmy pytani. Dlatego połowa z nas robiła na lekcji. Ja miałam od Czai, taka.. Moro :D.
A to bonus XD. Tego szukałam. No dobra, kto mnie wypatrzy? A ten ostatni z rzędu po lewej... O nim mówiłam. Dobra, w każdym razie, nie wiem czy powinnam dawać, ale już niech będzie xD. Więc co, do zobaczenia następnym razem, ciao. XD
Subskrybuj:
Posty (Atom)