Poszłam do mamy, bo ona była w pracy, ale na godzinę mogła wyjść, by zobaczyć, jak kończę podstawówkę. Obie myślałyśmy, że godzina wystarczy - myliłyśmy się. No, ale cóż. Kupiłam sobie wafelka na osłodę życia i paczkę chusteczek, tak na wszelki wypadek. No i poszłyśmy. Byłyśmy o 15:44, a zakończenie było o 16:00. Miałam okazję zobaczyć dwie próby poloneza. Żartowałam sobie nawet, że spamią nam polonezem... No, a o 16:03 zaczęło się... Najpierw zaśpiewaliśmy hymn szkoły, potem po kolei przemówił: dyrektor, proboszcz i przedstawiciel rady rodziców.
- Ale pocieszę was! Wasza nauka wcale się nie skończyła. - przedstawiciel rady rodziców.
- Ale pocieszenie ... - ja
A potem wręczenie nagród, oraz świadectw z paskiem. Oczywiście ja nie dostałam z paskiem. Czego się spodziewaliście? Ja i pasek? Wolne żarty!! Potem przedstawienie, jakiś dziennik czy coś... No, a potem do klasy. Oczywiście wszyscy płakali, tylko nie ja. Nie wiem czemu nie płakałam, po prostu nie wiem! Ale nie płakałam... Rozdanie świadectw... Ich kopii... Wyników sprawdzianu i kopii wyników, a potem cukierki, pożegnanie, ostatnie zdjęcia... Ech... A na końcu, jak już wszyscy powychodzili, pani przypomniało się, że nie podpisaliśmy kartki z potwierdzeniem, że dostaliśmy świadectwo i wyniki sprawdzianu. Pani do niektórych dzwoniła, po innych pobiegliśmy... Ale Magdy nikt nie mógł złapać. Nie odbierała telefonu, a nikt nie chciał po nią iść. W końcu poszła Karmel. Zanim wróciła, wszyscy już poszli. No to my idziemy, a nagle ona dzwoni do Czajki, że Magda nie odbiera domofonu! To się wracamy do pani, a ona, że jak możemy, to pójdźmy jeszcze raz, może domofon nie działa? No to poszłyśmy, Czaja zadzwoniła - nic. No to dzwoni do sąsiada. Odebrał, a właściwie odebrała i wpuściła nas. Zapukałyśmy, zadzwoniłyśmy dzwonkiem (parę razy), nic. Wracamy się. Pani daje nam numer telefonu, a my idziemy na poszukiwanie do Dagrasso i Coloseum, Nie było jej. Idziemy na place, znów pod jej blok - nic. A na końcu jednak się znalazła. Uff.. No to poszłyśmy do sklepu na lody na znak tego, że się znalazła i podpisała się. Nagle do Czai dzwoni telefon. Nie zdążyła odebrać. Położyła mi świadectwo i paczuszkę, na moje świadectwo i paczuszkę i wybiera numer. Ja się lekko ruszyłam i to spada, a ona przerażona mina i: 'JAK MOGŁAŚ?!", a ja w śmiech. Potem ona musiała iść, ale nie pamiętam już z jakiego powodu. Sprawdziłyśmy zajęcia w bibliotece i poszłyśmy do domów. Ja dostałam od wuja rower! Taki fajny, zielony. Słooooodki! Obejrzeliśmy filmik z komersu (który może wam pokażę, jak będzie chociaż 5 komentów, albo 10, zobaczę. A może wcale? Cóż, to zależy...
A teraz siedzę i piszę i chyba się poryczę... A na koniec notki takie zdjęcie naszej klasy w całości, w komplecie. Nasze ostatnie, wspólne zdjęcie :ccc:
Czaja (ta mała) ma minę, jakby mi coś zrobiła, a ja: 'Lepiej uciekaj, bo ci przyjebie...'
Tak zauważyła Karmel. No cóż, bay :d
Jak ja lubię się wyróżniać , a ty mi ani się waż dawać filmu z komarsu! :d. Będę tęsknić ;c. Szkoda, może klasa wkurwiają***ca, ale fajna ;c.
OdpowiedzUsuńNie martw się, nie dam, nie mogę nawet :p. Ale też będę tęsknić za naszą klasą... ;c
Usuń