wtorek, 22 kwietnia 2014

"Wy barany!"

    Jest wiosna, ciepło, 20+ stopni. Dzieci bawią się na placu, bo przecież do tego służy. Ale... Czy jest on dla wszystkich dzieci?
    Ano właśnie, o tym chciałam dzisiaj napisać. Otóż, jak pewnie wiecie w świetle prawa do 18 roku życia, aż do osiągnięcia umownej pełnoletności, jesteśmy dziećmi, czyż nie? No właśnie, ale nie wszyscy to widzą. Do czego zmierzam? Już opowiadam...
    Była to niedziela, pierwszy dzień świąt. Razem z kolegami byłam na placu. Cały dzień nikt nas się nie czepiał. Aż do pewnego momentu...
     Huśtałam spokojnie Natalię, na przemian z drugą. Kuba i Krystian o czymś gadali. Niby wieczór jak co dzień. Nic bardziej mylnego... Podczas któregoś pchnięcia huśtawki za mną rozległ się krzyk...
    - Już mi wyłazić z tego placu, wy barany jedne!
     Wszyscy odwróciliśmy głowy w stronę krzyku (przez co o mało nie dostałam huśtawką, ale Natalia ją zatrzymała chcąc lepiej widzieć).
     - Już, na co czekacie?! Ty tym bardziej! - skierował wzrok na Natalię, która w sumie dalej siedziała na huśtawce. - Barany jedne... Plac zabaw jest dla małych dzieci! Nie dla was, staruchy! (nie jestem pewna czy dobrze zacytowałam, ale uznajmy że tak).
      - Przepraszam? - spytałam cicho tak, że nie usłyszał, ale pewnie widział ruch moich warg bo zaczął się wydzierać jeszcze głośniej.
     - No dalej, na co czekacie?! Plac jest dla małych dzieci, nie dla was!
     - Prze pana... - zaczął Kuba podchodząc do ogrodzenia, na co ten jeszcze bardziej się zdenerwował. - Prze pana no bo ja... - zaciął się na moment bo ten zrobił parę kroków w naszą stronę. - Bo widzi pan, ja jeszcze chodzę do szóstej klasy.
     Widać było że ledwo nad sobą panuje - oczywiście ten gościu. Podszedł jeszcze bliżej jakby chciał mu dołożyć, a potem klnąc pod nosem i dalej wyzywając nas od baranów poszedł dalej. Natalia zawołała babcię i odczepił się na dobre. Jeszcze na ostatku dodałam:
     - Mamy prawo tu być, jełopie - przez co potem długo, a długo się ze mnie ryli. Nie wiem czy do dzisiaj się z tego nie śmieją.
     A wy co o tym sądzicie? Dodam jeszcze, że na znaku zasad nie było ograniczenia wiekowego, a w dzień po ślizgawce chodził dorosły z piłką i odbijał ją (dodam, że dziecko płakało akurat siedząc na trawie...), a to nam się oberwało. Dzięki...
     Żeby nie było tak ponuro, dam jakieś fotki, czy cuś...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz