niedziela, 21 grudnia 2014

Gitara, wigilia klasowa, Hobbit, itp.

    Mamy już prawie wigilię! A ja dalej tego nie czuję i mam wrażenie, że do wigilii zostało jeszcze duuużo czasu. Jakby miała być dopiero za miesiąc, czy tam dwa. Hym, może z tego wyrosłam ^^' ?
    Ogólnie to zamierzam się nauczyć grać na basie. Ale póki co muszę zadowolić się gitarą, która kurzy się u mnie w szafie dość sporo czasu... Ona jest chyba starsza niż ja. Tak mi się wydaje xd. Tylko jest problem - brakuje jej trzech strun. Podobno dostanę struny na wigilię, ale kto to wie, może zapomną? Znając życie tak będzie. Ja to wiem xd.
    Na pewno nie tylko ja miałam wigilię klasową w piątek... Dostaliście coś ciekawego? Ja książkę, czekoladę i plaster... Z którym jest dość długa historia, ale ona będzie potem :3. No więc jak już się "chwaliłam" tym plastrem Matrixowi, to mój kolega przez chwilę myślał, że dostałam coś innego niż plaster... Domyślacie się co T^T? Ja jej dałam inną książkę i jakieś nic nie warte drobnostki. No i, jakimś dziwnym cudem, chłopacy z klasy zachowywali się NORMALNIE. Ach, gdyby tak było codziennie ^^...
     Ostatnio poszłam z mamą do Empika, bo nie wiedziała jakie chce książki. No i tam płaci, dostała bon za 20 zł, a ja do niej: "Patrz, Hobbit za 20 zł, kuuup mi!". A ona... Zgodziła się! Ha, mam Hobbita za 20 zł ^.^! Wszystko będzie niżej w filmikach, które nagrałam z laptopa, więc ten... Luz, nie muszę się martwić przesyłaniem (bo na tego kompa nie chce się przesłać. Phi). Oby zadziałało T^T:




    Dobra, co tam jeszcze? Jutro idę ubierać choinkę (taki tam spóźniony zapłon xD), piec pierniki i ciasta. Za to właśnie kocham wigilię o3o. Tak by the way, to co robicie na sylwestra? Ja MOŻE pójdę do friend, ale nie wiadomo. Wow, pierwszy sylweter bez rodziców! Jak się uda... XD. No i gadam sobie między informatykami z Matrix. No i się jej pytam, czy wie co będziemy robić na sylwestra (pierwotny zamysł). Ona, że coś tam jej Karmel wspominała. Na to ja: "Będziemy łazić, puszczać fajerwerki i śpiewać. A ona mi wyleciała z jakimiś kolędami T-T. Na co ja do niej: "Tak, brawo, będziemy patrzeć jak fajerwerka leci w stronę nieba i śpiewać: 'Bóg się rodzi...'... Brawo, myśl trochę xd". I później caaały dzień miałyśmy fazę...
    Nie wiem co jeszcze opisać, więc może zostawię sobie to na jutro/po wigilii, gdzie opiszę... Resztę + wigilię i te takie tam sprawy. To co, yoł, nie? :3
    Krótka notka patrząc na te przerwy, ale co ja poradzę? Halloween nie opiszę, bo to było dwa miesiące temu, a Andrzejek mi się nie chce :x. 


A to takie na poprawę humoru :3.


poniedziałek, 1 grudnia 2014

Znów powitaliśmy grudzień. A ja wróciłam do pisania...

    Jak w tytule. Po raz kolejny przewracamy kartkę kalendarza na grudzień. Miesiąc, który kończy kolejny rok. Kolejny rok, za całe 31 dni będzie za nami... Ciekawe co w tym roku się wydarzy? Gdybym tak wiedziała....
    Robiliście coś ciekawego na andrzejki? U mnie było nocowanie C; . I oczywiście, nie wiem jak myśmy to zrobiły, ale zasnęłyśmy w jednym łóżku trolololo. Oczywiście początkowy zamysł był inny, ale że potem nie chciało nam się już ruszać tyłków z wygodnej kanapy to na niej zostałyśmy i ten... I nam się zasnęło... No... Nie było wyjątkowo wygodnie, ale wyspać się dało.
    Wiecie już co dostaniecie na święta...? Ja nie do końca. Albo ciuchy, albo kasa, albo książka, albo co tam. Wiem, że od cioci będzie na pewno książka... Dalej nie wiem nic. Może namówię rodziców na struny do gitary, która niepotrzebnie się kurzy skoro można na niej pograć... Jak już się kupi te struny... No bo w sumie ma tylko 3... I ten tego...
    Myślę nad zmianą muzyki na blogu. Hym, Albo jeszcze dzisiaj to zrobię, ale jest późno... Albo jutro po szkole... Na pewno nie będzie już "Wakacji", bo w sumie ich już nie ma od dobrych 3 miesięcy, ale cicho... 1D też spada i to koniecznie... Ech, gdyby mi się chciało to zrobić to by było fajnie. Ale jestem leniem. Cholernym leniem....
    Dzisiaj krótko, ale postaram się coś napisać jutro. Podsumowanie ostatnich dni itp. Trochę tego będzie...

czwartek, 25 września 2014

Po wielu trudach...

    ... wreszcie zabrałam się do pisania. Szczerze? Ostatnio mam nawał różnego typu rzeczy i tak jakoś nie mam sił na włączenie tego, nabazgrania czegokolwiek, a potem jeszcze sprawdzania błędów, poprawiania ich i tak dalej i tak dalej...
    Pewnie chcecie wiedzieć co takiego robię? Otóż codziennie mam pewną rutynę. Po powrocie do szkoły przykładowo w poniedziałek od razu włączam mój telewizor. I oglądam sobie "Szkołę". Do tego zazwyczaj jem obiad. Później wchodzę na kompa. Oglądam filmiki na YT filmiki różnych youtuberów, jeżeli dodali dzisiaj nowy filmik. Później pogrywam w sso. Najczęściej z Karmel. Gram z h i wychodzę. O 18;00 oglądam "Szpital" i do tego robię lekcje. Po tym najczęściej zostaję już na telewizorze, czasem włączę sobie komputer i odpalam np. simsy. No i wczoraj akurat wieczorem nie było nic ciekawego, a simsy mi się zawieszały, to zajrzałam, a dzisiaj kończę. Więc co, ja idę wykonywać rutynę dalej, może w weekend coś naskrobię. I tak ostatnio nic ciekawego się nie stało. Ale dzisiaj i w poniedziałek nie idę do szkoły. Czemu? Później napiszę :D.

sobota, 6 września 2014

Zakochałam się *.*



    Możecie różnie zareagować na tytuł posta, ale przede wszystkim chodzi mi o to, że zakochałam się w książce *.*! Jeszcze nigdy żadna książka tak mnie nie wciągnęła, a od tej po prostu nie mogłam się oderwać... Przeczytałam ją jednego dnia, wczoraj od 19:20 (?) do 03:30. Ja po prostu nie mogłam przestać ;__; . Wciągnęło mnie bardziej niż ... Wszystko, co dotychczas czytałam!
    Ale może powiem o jaką książkę mi chodzi? Bo w sumie wcześniej tego nie zrobiłam... Ach, ja genialna! No cóż, więc daję zdjęcie okładki i opowiem jak ta książka znalazła się w moich łapkach i czemu ją kupiłam, dlaczego mnie wciągnęła i w ogóle, ok ? Fajnie :D.

    Wiem, że jest przekręcone, ale dacie sobie radę ^^. 
    Nudziło nam się z Czają, przed kościołem nie miałyśmy co robić (musiałam iść po tą kartę do bierzmowania ;__;. Tak, dopiero w tym roku, ale nie o tym dzisiaj chcę pisać :P)... Więc poszłyśmy do empiku. Na początku przeglądałyśmy sobie jakieś nowe wystawy, ja zerknęłam na simsy (które, o dziwo, nie wiem czy kupię w ogóle, przynajmniej na razie)... Później poszłyśmy do książek. Kocham przeglądać książki w sklepie, chociaż rzadko jakieś kupuję. Przeglądałam książki. Widziałam tą i 2 pozostałe tomy na najwyższej półce. Zainteresował mnie tytuł i smok na boku książki (polubiłam książki o smokach :3). Chciałam ją sięgnąć, ale nie zdołałam. Nagle skapnęłam się, że na półce mniej więcej na wysokości mojej twarzy leżą te same 3 książki. Trzepnęłam się w czoło i wzięłam 1 część. Przeczytałam napis z tyłu, a że i on mnie zainteresował, zaczęłam czytać następne. Wszystkie tomy bardzo mnie zainteresowały i stwierdziłam, że będę musiała mieć tę oto książkę. Poszłam dalej, a Czaja w tym czasie czytała jakąś książkę. Znalazłam "Zwiadowców". Książka również mi się spodobała, ale widząc liczbę tomów o mało nie wypuściłam książki, a oczy nie wylądowały na podłodze razem z nią. Podeszłam do Czai, oparłam się o półkę na książki, a ona spojrzała na mnie pytająco.
    - Padniesz. Znalazłam parę książek, które mi się spodobały, nie? I wiesz co? Na liście marzeń mam już 15 książek.
    Spojrzała na mnie dziwnie i zaczęła się śmiać. Uśmiechnęłam się razem z nią. Ale został jeden problem. Jaką książkę kupić pierwszą? Miałam niby 100 zł, ale nie byłam pewna, czy chcę obie naraz. Westchnęłam. Niby "Zwiadowcy" tańsze, ale "Dziewiąty Mag" jakoś tak zaciekawił mnie bardziej. Czaja stwierdziła, że zaraz ma spowiedź i czy możemy już powoli wracać. Ja stwierdziłam, że tak, pójdę po kasę i wrócimy tu i kupię tą książkę, bo na serio mnie korciła. Dobrze zrobiłam, że ją kupiłam! Żadna książka wcześniej nie zafundowała mi prawie wcale nie przespanej nocy. Czytałam ją razem koło 7 h.. Z przerwami 8-9. Jak poszłam spać stwierdziłam, że chcę niedługo następne tomy, bo książka mi się na prawdę spodobała. Po co mi książki z biblioteki, skoro tą mogę czytać nieskończoną ilość razy, a i tak mi się nie znudzi? xD
    We wtorek idę po kolejną, a na moje urodziny mam zafundowaną następną. A potem tylko "Zwiadowcy" i mam wolne. A nie, przepraszam, jeszcze Władca :3. I wtedy wolne. Ale zastanawiam się nad Eragonem i chyba jednak będę to też kupować. Na Harrym tak bardzo mi nie zależy jak kiedyś, więc tego raczej nie będę kupować, ale to się zobaczy. Ciekawe ile zajmie mi kupienie tych wszystkich książek? Chciałam też im zrobić jakąś osobną półkę, ale chyba nie mam miejsca gdzie te książki mogłyby stać... Popytam się taty o jakąś wiszącą półkę nad łóżkiem czy coś, ale nie wiem czy się zgodzi. Jak nie - trudno, reszta książek pójdzie do jakiejś szafy, a te będą stały na honorowym miejscu. No przepraszam, ale rzadko czytam moje obecne książki, więc jak pójdą do szafy z gazetami to nawet nie zauważę ich zniknięcia. A te będą na tamtej półce, bo przeczuwam, że często będę je czytać. Ale jeszcze zobaczę jak to wyjdzie. 
    Zastanawiałam się czy nie powiedzieć wam czegoś o fabule, napisać prolog ... Może was to zainteresuje? Jeżeli jednak nie chcecie tego czytać możecie już wyłączyć stronę, bo więcej tu nie zobaczycie, tylko opis, prolog.


"Ataki trolli, chimer i cyklopów są coraz bardziej zuchwałe. Magiczne kopuły chroniące dziewięć miast tracą moc, smoki zaczynają chorować. Za radą wszechwiedzącej Oriany dwunastu oficerów wyrusza do równoległego świata.
Ariel, lekarz weterynarii i matka ośmiolatki, nie potrafi uwierzyć w słowa tajemniczego Fabiena. Mężczyzna podający się za elfickiego oficera twierdzi, że tylko ona zdoła zaradzić dziwnej epidemii wśród smoków. Czy on oszalał?
Tymczasem Ariel poznaje Croya... Croy jest ogromny. Zielono-złote łuski na jego ciele układają się w fantazyjny wzór. Ma błoniaste skrzydła, krótki i zaokrąglony pysk, jego łapy uzbrojone są w potężne szpony. Pod wpływem dotyku Ariel łuski Croya zmieniają barwę, wtedy on składa ukłon i zaprasza ją do swojego świata. Razem przechodzą bez portal. Komuś potężnemu o czerwonych oczach bez źrenic bardzo się to nie spodoba."

    Dlatego między innymi wybrałam tą, a nie inną książkę. A teraz będzie spoiler, dam wam początkowy prolog (chyba, że cała książka to prolog, bo nie jest podzielona na rozdziały, a na początku pisze "prolog" i nie widać że się kończy XD). Zaczynam <3.

" - A jak dolośne, to ziośtane oficelem i bede mieć plawdziwy buźdygan! - seplenił wesoło mały chłopczyk o bardzo błękitnych oczach, siedzący na kolanach piastuna.
   - Jasne, Marcus, jasne. - Opiekun pogładził go po czarnej niesfornej czuprynie. - Tylko najpierw musisz dużo się nauczyć. Oficerami zostają wyłącznie najlepsi, chłopcze. Tacy, którzy nie zadzierają nosa i nie grymaszą, gdy trzeba zjeść owsiankę albo iść wcześnie spać. Musisz się jeszcze dużo, dużo nauczyć, mój mały. A przede wszystkim muszą cię polubić smoki. - Twarz piastuna rozjaśnił uśmiech. Marcus był jego ulubieńcem, chociaż dobry opiekun nie powinien nikogo faworyzować.
    - Phi! - Dziecko wydęło usta. - I tak ziośtane oficelem! I bede jeździł na śmokach, ziobaciś! 
    - Marcus, na smokach się n i e jeździ, nimi się dowodzi. Prawdziwy oficer lata na pegazie, a smoki tylko trenuje... do walki, rozumiesz? - tłumaczył cierpliwie piastun; upór tego malca czasem działał mu na nerwy.
    - Do bani taki inteleś - wykrzyknął zdenerwowany chłopiec - jak sie nie moźna psielecieć na śmoku! - Teraz był bliski płaczu.
    Piastun przytulił go do piersi i pogładził po głowie.
    - No to może będziesz urzędnikiem albo sklepikarzem? - zaproponował przekornie.
    - Eee, to jeśt dla flajelów! Bede oficielem i pokieluje najwięksią almią śmoków, jaką w ziciu widziałeś! 
    - Jasne, Marcus. Oczywiście - zgodził się szybko piastun, żeby uciąć spór. "Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiał" - dodał w myślach. - A teraz śmigaj do łóżka i nim doliczę do trzech, chcę słyszeć twoje chrapanie. Mówię serio, Marcus! - Zrobił groźną minę, a przynajmniej tak mu się wydawało.
    Chłopczyk popędził do łóżka, jakby go troll gonił. Chwilę później już we śnie uśmiechał się do pięknego smoka i dosiadającej go osoby. Znowu..." 

    Teraz tylko wytrzymać parę dni i druga część ;__;. Chcę teraaaaz :C.

czwartek, 4 września 2014

Poof... I po wakacjach...

    I teraz to już na prawdę koniec. I teraz musimy chodzić do szkoły... I... ach, może zacznę od początku:
    I jak się czujecie? Pierwszy tydzień prawie minął, a mi chodzenie do szkoły nie sprawia takich wielkich problemów jak rok temu, czy dwa lata temu. Teraz chodzi mi się przyjemniej - a przynajmniej na początku. Wreszcie spotkałam wszystkich z klasy, doszły nowe osoby. Ach, jak fajnie.
    Chociaż niefajne jest to, że jutro mamy swoją pierwszą już kartkówkę. Ale nie powinnam narzekać. Przypomnę początek 6 kl - "A więc co tam u was w school ?? U mnie ... Nudy, żal . . . Dopiero początek roku szkolnego, a tu już  około.. 10 kartkówek i test z matmy! Lol -.- Nie znoszę 6 kl -,-  "  - ręce opadają. Teraz przynajmniej nie mamy jeszcze nawału tego wszystkiego i żadnego testu. Chociaż niedługo ma być sesja z plusem z matmy. Och, no i zapomniałabym! Na środę za tydzień (przecież nie na tą, Sandra, myśl ;__;) mamy się nauczyć dat. Wezmę kartkę i policzę ile xD. I w połowie się pomyliłam bo ruszyłam kartką... Taaaa.... 26 lat, w tym ja już na pamięć znam z 4, 5. M a s a k r a . 
    Ale mamy fajną panią od historii i to mnie pociesza. W sumie to na początku wydawała mi się taka... niezbyt, ale opowiada ciekawie i słychać w jej głosie to, że chce jak najlepiej podzielić się z nami wiedzą, żebyśmy dużo zapamiętali... A że ja w pewnym sensie interesuję się historią, to szczególnie chętnie słucham. 
    I teraz dopiero zauważyłam, że zmieniła mi się czcionka ;__;. Ale że jestem leniwa i nie chce mi się tego poprawiać, to zostawię jak jest. A co się będę jak se mogę xD.
    Dzisiaj studiując plan na jutro skapnęłam się że jestem totalnie nieprzygotowana i tępa. Bowiem zauważyłam, dopiero po 18:00, bo dopiero wtedy wypoczęłam fizycznie (a o tym potem), to zauważyłam, że mam jutro technikę i WOS-a. A najlepsze jest to, że to techniki nie mam zeszytu, a do WOS-a kartek A4 w kratkę. Przeszukałam całą moją półkę z książkami i zeszytami do szkoły i znalazłam zeszyt do techniki z zeszłego roku. Na moje szczęście dużo w nim nie pisałam i tylko środek był zapisany. Nie było też połowy kartek, bo poszły na kartki do WOS-a. Ale co tam, niedługo idę kupić zeszyt, a przy okazji ćwiczenia do historii i ten... Może nauczyciel się nie skapnie. A właśnie, co do nauczyciela to muszę wam powiedzieć, że podobno będzie to nasz stary nauczyciel od muzyki w 4-6. Pytanie tylko - czy na prawdę? Jeżeli tak, to fajnie, bo go lubiłam :D. Mamy tak na planie, a że plan się nie myli, to mam pozytywne myśli.
    Chociaż te pozytywne myśli nie dotyczą poniedziałku. Jak zobaczyłam plan to zbierałam szczękę z podłogi. Mamy 8 lekcji, a nasza grupa idzie na 07:10. Najchętniej pobiegłabym do dyrektora i go za to zastrzeliła. Chociaż ja się cieszę że to informatyka, gdzie można trochę .. Pospać xD. Mamy takiego nauczyciela, że by nie zauważył, ja go znam xd. Bo mój kolega, który jest w 1 klasie tego samego dnia też idzie na 07:10 ale na .. W-F. Sorry, ale bieganie o tej godzinie? Co to to nie! Jak ja bym biegła i spała równocześnie... Hm, ciekawe jak by to wyglądało... :D
    Ogólnie to jak już jesteśmy przy W-Fie to dzisiaj na pierwszej lekcji w tym roku mieliśmy omówienie PSO (zaraz będę pamiętać to na pamięć xd). W pewnym momencie dziewczyny obok mnie i Karmel zaczęły piszczeć, zerkać ze strachem w moją stronę i wskazywać na mnie nie mogąc nic z siebie wydusić. W pewnym momencie, kiedy zaczęłam się bać, że albo coś za mną stoi (przykładowo gościu z piłą, czy z nożem <prędzej z nożem, piłę bym chyba usłyszała xD.>), albo coś, to nagle jedna pisnęła, że mam osę we włosach. Trochę się zdziwiłam, bo, po 1 - co osa by tam robiła? Ani drzwi, ani okna nie były otwarte podczas przerwy, a na poprzedniej lekcji by chyba coś ujrzeli, no nie? Chociaż czy ja się znam? A po 2 - nie czułam w ogóle bym coś w tych włosach miała, co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło. Pani gestem pokazała mi żebym podeszła, a więc pomyślałam, że to widocznie prawda bo inaczej zaczęłaby krzyczeć na dziewczyny, że mają się uspokoić. Wytrzepała mi z włosów osę. Słyszałam ją koło ucha. Wylądowała na jej bluzie, a potem odleciała w stronę naszej klasy. Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć i uciekać, a chłopacy odpędzać osę i cofać się. W końcu Kamila strzepnęła ją z włosów na ziemię, a Wesek na nią nadepnął. Chwycił ją za skrzydło i wyrzucił. Ale i tak każdy widział, że jeszcze dychała. Dziewczyny stwierdziły, że jeżeli jej nie zabije to ona wróci i się na nim zemści, ale się nie przejął. A cała klasa 1 z którą ten W-F mieliśmy zaczęła się z nas śmiać. 
    Dalej było tylko gorzej. Na drugiej lekcji poszliśmy na dwór. Standardowo - 2 kółka truchtem i 1 marszem. Okazało się, że to jednak nie tak prosto, bo przez wakacje zepsułam sobie kondycję i przebiegnięcie dwóch kółek było dla mnie nie lada wyczynem. Masakra! Ledwo złapałam oddech po jednym kółku - rozgrzewka. No i oczywiście było jeszcze gorzej. Zaczęły się zawroty głowy. Pani zadała nam kółko marszu. Jakoś odetchnęłam i nagle słyszę - 3 kółka truchtu za to, że ją wkurzyliśmy. Myślę sobie - "kiedy?". Kawałek przebiegłam, ale byłam mega zmęczona, prawie przestałam kontaktować, więc szłam. I zamiast 3 kółek truchtu, zrobiłam 1. Nie moja wina, że byłam tak bardzo zmęczona. 
    Wow, trochę się rozpisałam. Można to uznać jako special z okazji 2 ur bloga? :D Mam nadzieję, że tak. Mam zamiar teraz zrobić notkę ze zdjęciami, bo tak pusto troszku, ale nie mam kiedy ich wrzucić. Musimy żyć. 
    Oke, to ja kończę, idę się spakować, bo lekcje odrobiłam, ale mimo wszystko torba dalej stoi pusta, i idę oglądać film. To co, paa <3.


niedziela, 31 sierpnia 2014

Koniec wakacji, farbowanie!.

    Niedługo szkoła. Już jutro wszyscy ponownie zbierzemy się na boisku szkolnym, dowiemy się z kim będziemy w klasie, a we wtorek... A we wtorek będziemy znów siedzieć w znajomych sobie klasach (chyba, że ktoś idzie do 1 gim/1 liceum :P), słuchając znów PSO. Nuuudaa...
    A co się wiąże ze szkołą? Ano następne urodziny bloga :D. Znów nie wiem co zrobić, zupełnie o tym nie myślałam, ale na dzisiaj przygotowałam temat, inspirowany pewnym filmikiem... I pewnymi opowieściami moich rodziców...
    A tak zanim przejdę do głównego tematu, dokończę najpierw ten o końcu wakacji. Nie wiem jak wy, ale jak jest jeszcze lipiec to mi się wydaje, że te wakacje tak jakoś wolno idą. A że ja miałam iście nudny początek wakacji (wszyscy se powyjeżdżali, a ja miałam remont w kuchni. Niektórzy powiedzą - przynajmniej miałaś co robić. Równie dobrze mogłaś sprzątać, czy pomagać tapetować. Ale niee, rodzice mnie z kuchni wyganiali xD), to nawet narzekałam na to, że te wakacje takie długie xD. Nie wiem co ja sobie myślałam, ale uważałam, że te wakacje będą do bani. Okey, to nie są moje najlepsze wakacje w życiu, mogę się przyznać. Ale to nie zmienia faktu, że wolę nudne wakacje niż szkołę. Wy chyba też, prawda?
    W każdym razie widziałam dzisiaj mój plan. Nie jest on jeszcze pewny, ale widać przynajmniej ile mniej więcej będę mieć lekcji. Chociaż moja friend, Karmel, ma inny xD. Dam wam screena:


    W poniedziałek prawdopodobnie na 07:10 ;__;. Nie chcę :c. Ale pociesza mnie fakt, że potem tylko w środę na 08:00, a tak to na 09:00. Prawdopodobnie... No i że tylko raz idziemy do 15:30. Mam nadzieję, że tak już zostanie, bo jak nie to... Będę smutna xD. Aha, no i zapomniałam się pochwalić - Natalia mówiła, że poprosili swoją nauczycielkę od fizyki (która jest wicedyrektorem) żeby nie mieli WF-u gdzieś na samym początku, a ona im wpakowała na sam początek, a nam na koniec xD. Kocham ją xD. Ale pamiętam, że w zeszłym roku na planie mieliśmy tak, że zaraz po dwóch WF-ach mieliśmy dwie matmy. Ja myślałam, że się zastrzelę. Nie dosyć, że tego dnia mieliśmy 8 lekcji, to jeszcze na sam koniec dnia (tak, to były cztery ostatnie lekcje) mieliśmy o tak ;__;. Głupota, czysta głupota. Ale pani od matematyki była tak wyrozumiała na różnych testach, bo my mieliśmy matematykę zawsze ostatnią, że kiedy pisaliśmy test pozwalała nam wykreślić jedno zadanie, którego na pewno nie zrobimy. Bo wiedziała, że po tylu lekcjach jesteśmy już zmęczeni. Ale nie oszczędzała przy tablicy. Coś za coś.
Zdjęcie: Taakie tam :3
Poo :3
    Aha, wiecie, że 26 miałam imieniny? :P Nie, nie piszę tego bo liczę na życzenia (i tak dostałam je tylko od mamy, taty, babci, cioci i Natalii), ale dlatego, że tego właśnie dnia coś się zdarzyło! Dla mnie coś wspaniałego, dla was... Cóż, zależy jak to odbierzecie po przeczytaniu... Ale możecie się spodziewać co to, bo jest w tytule.
    Otóż tego oto dnia zaraz po tym, jak przyszła moja mama, poszłyśmy do fryzjera. Tam fryzjerka obcięła mi włosy, podcieniowała grzywkę i pofarbowała włosy na brąz. Chciałam wam wkleić zdjęcie, ale że nie chcę by nikt z klasy się nie dowiedział, zrobiłam sobie jedno zdjęcie na fejsa i to tylko na szaro, a że nie mam przy sobie kabla USB a nie chce mi się go szukać (mamy jedną szafkę na wszystkie kable, słuchawki, ładowarki, kable USB, że uwierzcie mi, ale szperać mi się tam nie chce xD), to dodam wam zdjęcie szaro białe, na którym będzie widać obcięcie, że mam krótsze włosy, a niżej dla porównania dam stare zdjęcie, sprzed ścięcia i będziecie mogli porównać.
    Jako iż już kiedyś wielokrotnie pokazałam twarz już mi to nie przeszkadza, więc spokojnie dodam te zdjęcia... Jak na fejsie mogę to i tutaj mogę xD.
Zdjęcie: Nigdy wiecej nie bede sie nudzić.... Bo wychodzi to... Cx
Przed :3
    Jeżeli dotarliście do końca to serdecznie gratuluję i życzę miłego rozpoczęcia roku szkolnego.
Bya <3.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Woooow..

    Kupiłam Simbie nową smycz. A właściwie linkę. Ma ona 10 m, podwójna, niebieska, pleciona, ale mocna.
    Tak, oczywiście, początek epicki, ale nie mogłam się powstrzymać. Cóż, czyli już wiecie co się stało w tej przerwie, między innymi. Oczywiście była też wycieczka, ale o niej notka dopiero będzie, bo jest strasznie długa i dalej tego nie dokończyłam... owo. No i wakacje, oczywiście. Oy, dużo tego jak na te parę miesięcy mojego błogiego lenistwa i nawet nie włączania tego bloga. Czasem zerkałam z ciekawości, ale nikt nic nie napisał, ale mnie to już nie dziwi. Cieszą mnie chociaż odwiedziny, które czasem się zwiększają. Ale ja nie narzekam, piszę dla siebie, a wy możecie to przeczytać.
    Jak myślę o tym, że kiedyś pisałam prawie codziennie, to mam ochotę znów pisać tak często, co... może uda mi się wprowadzić w życie. Postaram się codziennie coś tu pisać, a po paru dniach opublikować. Albo co jakieś 5-10 dni coś naskrobać, żeby coś było. Patrząc na tą długą przerwę od maja do teraz mam ochotę napisać coś długiego, ale nie wiem co to by mogło być. Nie mam też żadnych zdjęć, które mogłyby się przydać do napisania czegokolwiek, ale ... Cóż. Dam radę! A dzisiaj wieczorem może przerzucę jakieś fotki. To co, ja zacznę pisać, zobaczymy jak to wyjdzie.
    Co do tej linki... Byłyśmy z mamą jakoś na początku tego miesiąca na rynku. Wracając wstąpiłyśmy do zoologa po karmę dla ryb i psa. I ja dorwałam tą linkę. Mama nie była zbyt zachwycona, ale widząc jak od razu chętniej idę z psem na spacer stwierdziła, że miałam dobry pomysł (phi, zawsze takie mam xD). Mam parę zdjęć, filmików, ale to nie w tej notce, a może w następnej? Albo dodam tu zdjęcia później i poinformuje was o tym? Niee wieem xd. Zobaczy się jak to będzie i ile czasu mi zleci na dodanie tych zdjęć chociażby na kompa. Well...
    W zoologu wypatrzyłam ładne rybki. Takie zielone brzanki. Mamie też się spodobały, więc w dniu dzisiejszym w naszym akwarium pływają sobie 2 brzanki z nieśmiertelnym glonojadem (mama go tak nazwała, bo jak na wszystkie nasze rybki on żyje najdłużej...).
    Koniec roku szkolnego... Upał, ponad 34 stopnie, a my na słońcu, o 11:00 siedzimy na boisku. Myślałam, że tam zejdę... Oczywiście rozdanie świadectw (nie wiem, czy chcę się tym chwalić XD) i, jak w zeszłym roku, zrobiłyśmy dobry uczynek. W pewnym sensie. No bo to było tak, że jak już chciałyśmy iść do domu, to pani zapytała nas, czy nie mogłybyśmy przynieść parę krzeseł z boiska, bo dużo osób poszło bez tego. Więc łaziłyśmy w tą i z powrotem z dwa razy i dopiero poszłyśmy do domu. Jak w zeszłym roku biegałyśmy za Magdą tak w tym z krzesłami... Suuper. Potem, jak w zeszłym roku, również, poszłyśmy na lody, tym razem też z Karmel. Spędziłyśmy razem z godzinę i się rozeszłyśmy. Na całe 2 miesiące. No, oczywiście, że się spotykamy, oczywiście, ale to nie to samo co w roku szkolnym gdzie widziałyśmy się niemal codziennie.
    A w grudniu Czaja mnie do kina zabiera *.*. Zgadnijcie na co! :3 Hobbita xd. Taak, to jest oczywiste, że wtedy wychodzi, więc na co innego by miała? Obiecała mi to już w roku szkolnym, ale teraz jest to potwierdzone. Jezuuu, jaką mam podnietę xD.
    Tak myślę, czy jest jeszcze coś takiego, co mogłabym powiedzieć. W sumie tyle się zdarzyło mniej lub bardziej ważnych rzeczy... Więcej mniej, więc... Cóż, poczekam na zdjęcia i na pewno coś tutaj dopiszę. Prawdopodobnie. A na teraz to tyle, dzisiaj wieczorem będą zdjęcia, wiec czekajcie, a jutro albo nowa notka, albo dopowiedzenie do tej.
 Cya :D.
   

niedziela, 18 maja 2014

Wycieczka.

    Cóż, chyba trochę zaniedbałam bloga, co nie? Postaram się to naprawić, ale nie teraz, gdyż zbliża się koniec roku szkolnego i nie mam kiedy pisać. A szkoda.
     Jutro jadę na wycieczkę, z czego mam nadzieję, będą zdjęcia. Nie obiecuję, że będzie ich dużo, no bo jadę się bawić, a nie pstrykać fotki, ale może w czasie wolnym?
     Muszę tylko uważać na to, bym wróciła. Jeżeli nie wiecie o co chodzi, wytłumaczę wam potem.
     Ogólnie to łapię wakacyjnego lenia. Ostatnimi czasy coraz rzadziej robię zadania domowe. Nie no, może nie do końca dobrze to powiedziałam. Zacznę od nowa - coraz rzadziej robię dobrze zadania domowe, coraz rzadziej oddaję prace na plastykę. Wakacyjny leń... Nie znoszę go. To już właściwie koniec roku szkolnego, mogłabym się postarać, ale nie, mój leń wygrywa, bierze górę! Grrr...
     Przygotowania do wycieczki idą coraz lepiej, aczkolwiek nie mają końca mimo późnej godziny. Jak znalazłam czas by coś napisać? Sama w sumie nie wiem, tak jakoś zrobiłam przerwę no i ta przerwa się tak jakby ciągnie i ciągnie. Niedługo mama przyjdzie z pracy, to mi jako tako pomoże, choć miała to zrobić rano, a teraz mi się nie chce...
     Jutro pobudka o 7:00. Znów. Nie chce mi się, mimo iż czekałam na tą chwilę całe moje życie. Dlaczego? To też poniżej. Przeraża mnie fakt, że nadal nie mam nic na komary, kleszcze, a strzelam, że robactwa będzie tam pełno, przecież toż to Brzednia, to środek lasu! Jak na złość nie mogę znaleźć żadnej strony, którą mogę wam podrzucić, ale myślę, że jesteście bystrzy i sobie znajdziecie. Chyba.
      Czekają mnie tam dwa dni i jedna noc. Jak ja to przeżyję? Szczególnie mając na karku Karmel i chłopaków? Wszyscy 'grozili' mi wrzuceniem do błota, jeziora, podrzuceniu zwłok. Wytłumaczcie mi, jak ja mam być zdrowa psychicznie w takim towarzystwie? Nie da się, oj nie da.
      Ogólnie to nie mogę się doczekać tej wycieczki również dlatego, że to będzie moja pierwsza wycieczka kilkudniowa. Nigdy nie jeździłam, bo miałam (w sumie dalej mam...) chorobę lokomocyjną. Niby powinna zniknąć w wieku 13 lat. Mam prawie 14... Dziękuję... Jeżeli mi nie minie, to ja nie wiem, czy to nie będzie pierwsza i ostatnia kilkudniowa wycieczka... Nie chcę się męczyć... A tu chciałam jechać no bo... no bo tak.
       A wy gdzieś jedziecie/jechaliście? Możecie się pochwalić, może skorzystamy za rok (proszę, niech to będzie blisko...). A ja? Ja idę się szykować dalej. 3-majcie kciuki bym dojechała... W całości i ... No i wiecie...

Następna notka prawdopodobnie w następny weekend. Może.

wtorek, 22 kwietnia 2014

"Wy barany!"

    Jest wiosna, ciepło, 20+ stopni. Dzieci bawią się na placu, bo przecież do tego służy. Ale... Czy jest on dla wszystkich dzieci?
    Ano właśnie, o tym chciałam dzisiaj napisać. Otóż, jak pewnie wiecie w świetle prawa do 18 roku życia, aż do osiągnięcia umownej pełnoletności, jesteśmy dziećmi, czyż nie? No właśnie, ale nie wszyscy to widzą. Do czego zmierzam? Już opowiadam...
    Była to niedziela, pierwszy dzień świąt. Razem z kolegami byłam na placu. Cały dzień nikt nas się nie czepiał. Aż do pewnego momentu...
     Huśtałam spokojnie Natalię, na przemian z drugą. Kuba i Krystian o czymś gadali. Niby wieczór jak co dzień. Nic bardziej mylnego... Podczas któregoś pchnięcia huśtawki za mną rozległ się krzyk...
    - Już mi wyłazić z tego placu, wy barany jedne!
     Wszyscy odwróciliśmy głowy w stronę krzyku (przez co o mało nie dostałam huśtawką, ale Natalia ją zatrzymała chcąc lepiej widzieć).
     - Już, na co czekacie?! Ty tym bardziej! - skierował wzrok na Natalię, która w sumie dalej siedziała na huśtawce. - Barany jedne... Plac zabaw jest dla małych dzieci! Nie dla was, staruchy! (nie jestem pewna czy dobrze zacytowałam, ale uznajmy że tak).
      - Przepraszam? - spytałam cicho tak, że nie usłyszał, ale pewnie widział ruch moich warg bo zaczął się wydzierać jeszcze głośniej.
     - No dalej, na co czekacie?! Plac jest dla małych dzieci, nie dla was!
     - Prze pana... - zaczął Kuba podchodząc do ogrodzenia, na co ten jeszcze bardziej się zdenerwował. - Prze pana no bo ja... - zaciął się na moment bo ten zrobił parę kroków w naszą stronę. - Bo widzi pan, ja jeszcze chodzę do szóstej klasy.
     Widać było że ledwo nad sobą panuje - oczywiście ten gościu. Podszedł jeszcze bliżej jakby chciał mu dołożyć, a potem klnąc pod nosem i dalej wyzywając nas od baranów poszedł dalej. Natalia zawołała babcię i odczepił się na dobre. Jeszcze na ostatku dodałam:
     - Mamy prawo tu być, jełopie - przez co potem długo, a długo się ze mnie ryli. Nie wiem czy do dzisiaj się z tego nie śmieją.
     A wy co o tym sądzicie? Dodam jeszcze, że na znaku zasad nie było ograniczenia wiekowego, a w dzień po ślizgawce chodził dorosły z piłką i odbijał ją (dodam, że dziecko płakało akurat siedząc na trawie...), a to nam się oberwało. Dzięki...
     Żeby nie było tak ponuro, dam jakieś fotki, czy cuś...





wtorek, 1 kwietnia 2014

Prima Aprilis, uważaj, bo się pomylisz.

    Co mogę rzec? W sumie nie wyjadę wam z tekstem "usuwam bloga" itp, bo według mnie to jest bezsensu. Każdy widzi, że jest 1 kwietnia, prawda? I... No ten, więc ten temat sobie odpuścimy i pójdziemy dalej ;3.

    Nie było filmiku z Czają, bo nie miałam kiedy zmontować XD. Cóż, zrobię to jutro, bądź w czwartek, mam dużo czasu. Mam też zaległe zdjęcia z zoo, które też wstawię. Coś jeszcze mam zaległe? Cóż, chyba nie.

      Dzisiaj prima aprilis... Czy wasi nauczyciele coś wymyślili? A może to wy nabraliście nauczycieli? U nas było to tak;
    Dzień jak co dzień. No, może oprócz tego, że wszyscy wykrzykują "Prima Aprilis!" po prawie każdym zdaniu. Mnie w sumie dzień ten nieco nudzi, bo wszyscy wymyślają ciągle jedne i te same żarty "Masz coś na bluzce. Nie, ale serio.", "Tyy! Za tobą jest pająk!", "A wiesz mamo, bo ja dostałam jedynkę z biologii...", "Ale ty wiesz, że dzisiaj test, prawda?" Itp. Wiem, niektórzy są kreatywni, wymyślają coś nowego, za co szacun, bo mało takich osób. Ja nie żartuję często, bo zawsze szukam pomysłów, jakie się nie zdarzyły. Ostatecznie mówię coś w stylu: "A wiesz, że na Biologii będzie kartkówka? Pani o 20:00 napisała w librusie!". 
      Ale dobra, chciałam powiedzieć jak to było w szkole, a napisałam... No to... Dobra, nieważne, poprawię się, obiecuję xD. 
     Na polskim nic się nie działo. Cóż. Oprócz tego, że dużo osób robiło sobie czapki z papieru (jak nie zapomnę opiszę to na końcu notki, no i jak zdążę, bo mam pół godziny, a potem chcę coś jeszcze sprawdzić na szkolnej stronie internetowej ;3). Ja pożyczyłam od Czai. Ale do rzeczy. Na polskim nic, na chemii... Sprawdzian >.<. Niby zapowiedziany, ale w librusie go nie było. Biologia... Tylko wykończyliśmy psychicznie nauczycielkę, więc lecimy dalej... No i dotarliśmy do historii xD.
      Na początku nudy, pani opowiadała o referatach, kazała otworzyć podręcznik... No i wchodzą dwie dziewczyny z drugiej klasy. Nie wiem co miały na tacy, ale wyglądało to jak jakiś krem podobny do nutelli. Pani grzecznie odmówiła, a my wszyscy: "No, ale proszę pani! Mogła pani wziąć, a potem się z nami podzielić!", na co pani, "Co, chcecie jeść wszyscy z jednej łyżeczki?", na co ja, "No, a nie? Za panią jest zlew, można umyć :D". Jednak nikt tego nie usłyszał, bo wszyscy się przekrzykiwali. I nagle wchodzi dyrektor. Chciał nam zrobić zdjęcia w czapkach. No to zrobił, poszedł (tak, i to chcę sprawdzić XD). No i tak... W połowie lekcji wszyscy się odwracają... No, na początku tylko niektórzy, zaczęli chichotać... Patrzymy wszyscy... A tam nasz kolega w chustce na głowie, w okularach na nosie i czapeczce urodzinowej na ustach. Normalnie.. Myślałam, że padnie. A potem w takim wyglądzie udawał starą babcię z zakupami. No to pani mu poradziła jakby mógł założyć chustę, ażeby wyglądał bardziej jak starsza pani. To on zmienił chustę, zostawił okulary i zdjął czapeczkę. Wziął swoją torbę, wziął picie jako laskę i zaczął chodzić po całej klasie xD. Beka xD. 
       No i na tym śmieszność dnia się skończyła, ponieważ po historii była geografia, a pan od geografii zawsze jest poważny. Dobra, nie zawsze, ale często. 
       Potem poszłam do biblioteki, wypożyczyć lekturę. "Kamizelkę". Ciekawe, pani z biblioteki i jakieś dziewczyny które jej pomagały opowiadały o niej dużo, ale nie za dużo bym to przeczytała :D. Mówiły że ciekawe i polecają. Więc to sprawdzę. Pewnie przeczytam to w jakieś 5 min, bo to ma jakieś... 6 stron bodajże. I dobrze! xD
     A o co chodziło z czapkami? Każdy na Prima Aprilis miał założyć czapkę, żebyśmy nie byli pytani. Jeżeli chociaż jedna osoba z klasy nie miała czapki, to byliśmy pytani. Dlatego połowa z nas robiła na lekcji. Ja miałam od Czai, taka.. Moro :D.


A to bonus XD. Tego szukałam. No dobra, kto mnie wypatrzy? A ten ostatni z rzędu po lewej... O nim mówiłam. Dobra, w każdym razie, nie wiem czy powinnam dawać, ale już niech będzie xD. Więc co, do zobaczenia następnym razem, ciao. XD

poniedziałek, 24 marca 2014

Nowości, zmiany, itp.

   Dawno nie pisałam, więc trzeba coś naskrobać. A więc zacznijmy od początku (chodź nie pamiętam co kiedy i w jakiej kolejności dokładnie się działo, ale to się wytnie... Widzicie jaką ja mam sklerozę? XD)

 1. Hm. No więc... Hm. Serio nie pamiętam :c. Idę po kalendarz. Sorry jeszcze raz jak o czymś zapomnę i w ogóle xd.
Dzień kobiet. Może powiem od razu. Mieliśmy iść dwa tygodnie temu - pozajmowane. Tydzień temu nie, bo rekolekcje... I poszliśmy dzisiaj. Dopiero. Ale zawsze coś.
 Najpierw był bowling. W pierwszej rundzie wygrałam, w drugiej miałam 2 miejsce :D. Yeey xD.
   Potem do Mac'a. Jadłam loda chyba najdłużej z klasy. No co, rozkoszowałam się :c. Dobrze, że wafelka nie dali, bo bym chyba wieki jadła xD.
    No i ogólnie z dnia kobiet to tyle, dzięki za uwagę xd.

No i kupiłam sobie książkęę xD. Jaką? Hobbita. Chciałam Władcy Pierścieni, ale potem uznałam, że w sumie Hobbit był pierwszy, więc wypada najpierw kupić to, by się ogarnąć z drugą książką. Ostatnio wyczaiłam ją w bibliotece i chyba 10 minut ryłam się z tekstu: "utopił się na śmierć" xDDD.
    Ogólnie to mam focha na panią od religii. Mówiłam uczynki miłosierdzia względem duszy. No i ładnie powiedziałam pierwsze, potem połykałam ślinę. Ledwo ją połknęłam, chciałam powiedzieć dalej, to ta mi podpowiedziała, chyba myślała że nie umiem, i dostałam ocenę niżej :c. Foch :c.
   Coś jeszcze? A tak, mam dla was bonus xD.


Jak nie wejdzie to kogoś zabiję :c. No dobra, jak słyszeliście Czaja pozwoliła mi na opublikowanie tego, więc to robię. Oto co robimy w mroźny, deszczowy dzień po szkole xD. Nie no, a tak na serio sama mnie tym zdziwiła, że pisała mi po piórniku, a potem nagle mi wyleciała z jakimś opowiadaniem o Bilbie (chociaż miała o Thorinie :C). No dobra, jutro albo pojutrze ciąg dalszy. Przygotujcie się psychicznie xD.

piątek, 21 lutego 2014

Korek na schodach, weekend .

   No, nareszcie weekend, mogę napisać notkę, bo nie trzeba się na następny dzień uczyć. Chodź, w sumie, to mamy większy luz niż w podstawówce pod względem nauki xD. Dzisiaj mieliśmy kartkówkę z matmy, tak w ogóle, mam nadzieję, że poszło mi ok... Ale nie o tym dzisiaj ...

   W ogóle, to nie wiem, czy pisałam, ale w naszej klasie są nowi. Jak nie, to teraz to wiecie xd. W każdym razie chciałam napisać o korku na schodach. Nie wiem jak powstał, dlaczego powstał, ale wiem, że był prawie całą długą przerwę. Na schodach na 1 piętro, przy wystawie, na schodach do piwnicy i do drzwi na boisko, wszędzie uczniowie. My z Czają i Darią krążyłyśmy bez celu. Zero przejścia, nie można się przecisnąć. I zaczęła nas wyganiać nauczycielka od religii. Gdyby Czaja jej nie powiedziała, to nie wiem, czy zauważyłaby korek, który był.. No, prawie przed jej nosem. Nie żeby coś. Zaczęła się przepychać, wyganiać. Muszę popytać kogoś, czy wie o co chodzi z tym korkiem xd.
  Weekend! Kocham, kocham, kocham weekend! xD Przynajmniej się wyśpię, bo wczoraj wstałam tak niewyspana... Dzisiaj to już w ogóle, usypiałam na pierwszej lekcji! Masakra... Ale dobra, to była taka krótsza notka, żeby nie było, że piszę raz na ruski rok. Więc co, ja się żegnam :3. A i miło by było, jakbym dostała jakiegoś komentarza, czy coś, chodź się nie narzucam :3.

wtorek, 18 lutego 2014

I po feriach... Chubby bunny.

   Tak, właśnie w poniedziałek skończyły mi się ferie. Cóż za pech... Spędziłam je właściwie się nudząc, a czasem wychodząc z przyjaciółkami itp. W każdym razie nie uważam je za "super" ferie.
    Wczoraj była u mnie Karmel. Namawiała mnie w szkole na zrobienie "Chubby bunny". Ja na początku nie chciałam, nie byłam przygotowana, ale się zgodziłam, bo mogło być śmiesznie. No to dam wam filmik, a potem opowiem coś zza kulis?

Kanał Karmel (żeby nie było, że nie daję... xD): http://www.youtube.com/channel/UCrWM2zgtjqXnS4gfILqhd3Q No, i niech się kobita cieszy :D

   No to może coś zza kulis. Gdy poszłyśmy do sklepu, oczywiście nie było prawie żadnych pianek. Oprócz jednego opakowania, więc miałyśmy tylko jedną próbę, a robiłyśmy to na ślepo, na spontana, że tak powiem. No i dlatego nie byłyśmy do końca przygotowane i... No i zakończyłyśmy nasz.. "pokaz" po 6 piankach. Ja zakończyłabym na 7, ale tak się zaczęłam na końcu ryć, że musiałam pobiec za Karmel. Hmmm, nie zaczęłam nawet pisać o przygotowaniach, a już doszłam prawie do końca... Więc wróćmy do tego, że kupiłyśmy jedną paczkę i poszłyśmy do mnie. Otworzyłyśmy pianki, nalałyśmy sobie picia, przygotowałyśmy talerze, telefon, tablet (tablet, bo na telefonie nie widziałam co się nagrywa, więc w razie czego miałyśmy też nagranie z tabletu). No i po ustawieniu wieżyczki kaset, po spadnięciu figurki wprost w moje pianki i pendrive'a prawie w moje picie (definitywnie miałam pecha...) zaczęłyśmy nagrywać. Oczywiście Karmel musiała wtrącić początek po włosku, ale to jej wybaczam :3. Jak już pisałam wyżej zjadłyśmy 6 pianek (ja prawie siedem..) i... Najpierw pobiegła Karmel. W sumie dobrze, że za nią pobiegłam, bo nie przygotowałam siatek, ani niczego, by to wypluć w razie jakby co i biedna krążyła po kuchni szukając czegoś, w co mogłaby to wypluć. Sięgnęłam szybko jakieś siatki... No i potem to wyplułyśmy. Wyrzuciłyśmy co trzeba i zaczęłyśmy się ryć. Przyszła moja mama, ja umyłam ręce i usta, a potem wrzuciłam ręcznik w psią karmę. Konkretnie w minucie... 2:57 tak jakoś. I mama się na mnie wydarła xD. A potem wróciłyśmy, pożegnałyśmy się i... Teraz próbuje mnie namówić na cynamon challenge xD. Boję się, trzymajcie za mnie kciuki. A i planujemy vlogi. Więc będę mieć bloga i vlogi. Może. Zależy. Nie wiadomo xd. Dobra... To ja się żegnam, poczekam na coś godnego opisania i pojawi się post. Więc... Ciao. 
PS. Wpadłam na pomysł by dać wam moje 3 najnowsze rysunki (aktualnie mam już 3 zaczęte projekty :3) które pozwolę wam ocenić. Oby nie jakoś strasznie, a miło ;3.

Same chrapy, ale co tam. Bardzo mi się to podoba. Mimo, iż same chrapy, to... Ładne.


Horseland. Wszystkie konie. Kiedyś lubiłam łączyć je w pary według mojego widzi-mi-się. No i to są efekty. Niestety, koni jest 7, więc jeden musi być sam....


I mój źrebak appaloosa. Podoba mi się pyszczek i grzywa, reszta... Nie zbyt, ale jak na mnie to ładnie xD. No dobra, to teraz - addio xD

 

poniedziałek, 3 lutego 2014

Ferie! I przemyślenia, zdjęcia

  Ferie! Ferie! Nareszcie! Wreszcie będę mogła się wyspać! Tylko jest jeden minus. Nie mam pojęcia co będę robiła! Ale coś wymyślę :3.

   A tak w ogóle wzięło mnie na przemyślenia. O różnych tematach i postanowiłam wypisać je tu, coby notka nie była aż tak krótka.
   Po pierwsze... Właściwie to nie wiem co pierwsze... Zwykle dość długo się zastanawiam co napisać, co powiedzieć, co wziąć i w ogóle. Całe moje życie polega na niezdecydowaniu! Przygotowywałam się na to cały dzień, a i tak nie wiem co by tu napisać. Dobra, chwila...
    Może... Postanowiłam odpuścić sobie szkołę, jako że są ferie, chodź na jej temat mam dość sporo do napisania. Zastanowię się nad tym, czy to opisać i najwyżej pod koniec notki dam wzmiankę o szkole.
    Myślę, nad założeniem nowego bloga (tak, kolejnego :D). O moim piesku... Ale nie wiem o czym bym tam pisała. Więc może się wstrzymam. W każdym razie, może od razu powiem co u niego? Ano, dzisiaj popsuł sobie prawie całą zabawkę... I ukradł mi rękawiczkę, jedyną, jaką znalazłam niedawno, jaka miała parę! No i prawie nauczyłam go aportu, bo nigdy nie wykazywał chęci do przynoszenia na zawołanie...
    W ferie, bądź wakacje mam zamiar iść do fryzjera. Nigdy nie lubiłam tam chodzić, nie mam pojęcia czemu. Mam zamiar zrobić sobie grzywkę i podciąć nieco włosy. Ale myślę, że to w wakacje. Wiecie - koniec roku, jestem normalna, przychodzę na początku następnego.... Totalna zmiana! :D Ale myślę nad tym.
    I nadal nie wiem co będę robić w ferie...
    I nadal nie wiem o czym napisać...
    I nadal przynudzam tym pisaniem "nie wiem".

Póki ja się zastanawiam, macie:


Chcecie wiedzieć kiedy to było, co ja tu robię i gdzie to jest? No dobra, nawet jeżeli pokiwaliście głową na nie, bądź pomyśleliście po prostu "nie" to i tak wam powiem co nieco, o tym zdjęciu ;P. 
Boszkowo, rok... 2007? Raczej tak. Jestem w stadninie koni i karmię jakiegoś siwka. Nie pamiętam imienia, nawet nie wiem, czy kiedykolwiek je znałam. No cóż, przynajmniej możecie zobaczyć jak wyglądałam kiedyś, zadowoleni?



Mój plac, kochany plac! Co Ci teraz zrobili?! To był najukochańszy plac na świecie! No, przed tym, jak go zmienili... Teraz to jest plac zabaw dla dzieci 3-5 lat, a nie jak kiedyś 3-12, czy jeszcze więcej. Kochałam tamten plac, a oni co? Zniszczyli go i postawili nowy :-:. Dla porównania, jak będzie mi się chciało, albo jak będę pamiętać dam zdjęcie teraźniejsze i dla porównania to.


Też w Boszkowie. Nie wiem jak się pisze imię tego konia, więc napiszę o tak: Brouker (czyt. Brołker). No cóż, to nie pamiętam kiedy było, chyba też 2007, bądź 2006. Tak byłam do siebie podobna w tych latach, że już się nie odróżniam.  


Na balkonie. Ochrona przed słońcem - ręczniki. Rozmawiałam z przyjaciółką (teraz niestety koleżanką). Miałyśmy balkony naprzeciw siebie. Mogłyśmy spokojnie pogadać, poczęstować się nawzajem łakociami i wymienić jakimiś innymi rzeczami. Stare, dobre czasy. Teraz "jesteśmy na to za stare". Podobno.


Mój pies musi być! Tutaj miał rok i trochę, jego pierwsze wakacje i już przejażdżka łódką. I właśnie zdałam sobie sprawę z tego, jak dawno nie byliśmy na wakacjach na parę dni gdzieś... Dobra, nie będę się rozpamiętywać ;3. 

I wiecie co? Zrobię notkę zdjęciową z opisami, bo na przemyślenia nie mam weny. Jak mi coś wpadnie, powinnam sobie to zapisać, czy coś, bo potem, jak mam już pisać notkę, to nagle, w magiczny sposób nic nie pamiętam co chciałam napisać. No dobra, szukam zdjęć do wklejenia :3.


Na początek - pamiętacie jeszcze? Notka z zeszłego roku jeszcze :3. Moja druga jazda :D.
W ogóle kiedy ja ostatnio byłam na jeździe? Muszę to nadrobić :.: . W wakacje przekonam mamę. Tęsknię za jazdą i powoli zapominam co i jak! Muszę iść na konie, bo zaraz na serio będę się uczyła od podstaw!


Ok, większa część placu. Na serio za nim tęsknię... Szczególnie, za pewnymi drabinkami... Nie widać ich na żadnym ze zdjęć tego placu, ale postaram się je opisać... Były po drugiej stronie chodnika. I... Można było na nich siedzieć, huśtać się i w ogóle... Nie jestem dobra w zapamiętywaniu, chlip, chlip! 


Na kocu, nie pamiętam, z czego się ryjemy... Ja to ta po prawej stronie, w fioletowym. Nie ta co leży, to moja przyjaciółka, ja to ta, co siedzi. 


I, jak mówiłam, nie może zabraknąć mojego psa! Zdjęcie nie jest profesjonalne, ale, niestety, mam tylko telefon do wykorzystania, aparat w naprawie. Ale to i tak nie jest kiepskie zdjęcie... 


Bawiłam się efektami w telefonie, hih. Ale słodką ma minkę, taką... Niepewną i w ogóle :3. 


Przyłapałam go, jak grał na kompie. Zawstydzony odwrócił wzrok. Nie zwracać uwagi na chlew na biurku, ale wtedy wróciłam z wycieczki i śwignęłam wszystko byle jak, bo byłam zmęczona.


Z zeszłego roku. Robiłam z Pauliną zdjęcia na informatykę i zrobiłam coś... Takiego. Mój pies rzadko interesuje się jakimiś patykami, zwykle ignoruje je, więc to cud, że w ogóle zainteresował się tym kijem.


I tu też bawiłam się efektami. Tak, wiem, pokazuję tylko mojego psa, ale to nie moja wina, jego zdjęć mam na tym kompie najwięcej. 

A na koniec parę portrecików Butana, konia z simsów:








































Więcej tego, niż myślałam! Ale będzie przynajmniej co oglądać :3.
To co, ciao, amici!